Strona:Grazia Deledda - Popiół Cz.I.djvu/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Mamo! daj nam kawy — wołał Anania z progu, zanim przedstawił gościa ciotce Tatanie. W chwilę potem wiódł przyjaciela do swego pokoiku. Tyle mu miał do opowiedzenia. Tymczasem pokazywał wszystko, co posiadał w izdebce długiej, o bielonych ścianach, plecionym z łozy suficie, miłej zapełnionej dziwnemi sprzętami. Stały tu dwie skrzynie drewniane, podobne do prawdziwych weneckich skrzyń, na których pierwotny i naiwny artysta, wyrzezał całe stada gryfonów i orłów, dzików śród fantastycznego kwiecia. Stało biurko piramidalne, na ścianach wisiały kosze, pudełeczka stały na pułkach lekkich. W jednym kącie stała kadź na oliwę, w drugim łóżeczko Anania, przykryte szmatem szarej wełnianej materyi, własnoręcznej tkaniny ciotki Tatany. Pomiędzy wązkiem łóżkiem a okienkiem wychodzącem na dziedziniec, wprost bzu obfitego, był stolik przykryty zieloną, bawełnianą serwetką i etażerka z prostego drzewa, którą fantazya artystyczna stolarza Pane pokryła przedpotopową florą. Na stoliku i etażerce leżały książki i kajety, te ostatnie zapisane ręką Anania. Były tam jeszcze kalendarze i dzienniki, wszystko czyste, w porządku. Przez okno wpływały potoki słonecznego światła i upajającej woni. Na boku leżały dwie, wpół zwiędłe gałązki bzu, a na stoliku otwarty tom „Nędzarzy” Wiktora Hugo.

Ileż, ileż rzeczy Anania miał do pokazania, wytłumaczenia najdroższemu swemu przyjacielowi, od tak dawna nie widzianemu, z takiem utęsknieniem oczekiwanemu bratu. Chłód obojętny, z jakim Juanne otwierał i zamykał książki i kajety, rzucił jednak pewien chłód na radość tej chwili. Po co mu tu pokazywał, objaśniał? Po co wwiódł pastuszka do izdebki, napełnionej wonią miodu, jabłek, korzeni, które zia[1] Tatana chowała w skrzyniach i sub-

  1. Zia — ciotka.