Strona:Grazia Deledda - Popiół Cz.I.djvu/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ukradkiem, jakgdyby się go wstydził, a wobec obcych odpychał, upakarzał...
Najmilszą mu już była ciotka Tatana. Ta go lubiła, opiekowała się nim, myła, czesała, ubierała, uczyła go pacierza, opowiadała mu o królu Salomonie, wiodła do kościoła, usypiała w swem łóżku, karmiła przysmaczkami. Zmienił się na lepsze w krótkim czasie, popełniał, wyglądał jak panicz, czerwoną kurtkę wiejską zmienił na sukienny, ciemny spencerek, mówił jak mówią w Nuoro, naśladował w wielu razach Bastianeddu.
W rzeczy samej jednak i w głębi dziecięcej swej duszy nie zmienił się wcale, zmienić się mógł. Śniły mu się sny dawne, przygody, łącząc się z tęsknotą za rodzinnym kątem, za tem, co stracone było, za swobodą wiejską, której dawniej zażywał. Mieszały się z tem uczucia litości, wstydu, a myśl zwracała się ustawicznie ku niedobrej matce, co go opuściła. Pragnął matki, gdyż każdy miał matkę, a on się czuł w sieroctwie swem upokorzony. Rozumiał już, że Ola nie mogła mieszkać z olejarzem, skoro ten miał inną żonę, i rozumiał, że ojciec jego wołałby żyć z jego matką, niż z dobrą ciotką Tataną. Ale też czuł instynktem, że: w całej tej życiowej kombinacyi matka jego była stroną najsłabszą i dlatego też może stawał po jej stronie.
Z czasem instynkty te słabły, lecz nie zacierały się w sercu dziecka. Umysł się przekształcał, lecz w myśli tkwił nie starty obraz utraconej matki.
Pewnego dnia Bastianeddu, co go prześladował swą niepożądaną przyjaźnią, zaczął mu się zwierzać:
— Matka-bo moja wcale nie umarła — mówił, przechwalając się — mieszka za morzem, jak i twoja; uciekła sobie wówczas, gdy ojciec siedział w więzieniu. Gdy wyrosnę, odszukam ją, przysięgam, że odszukam. Mam też wuja, na studyach na kontynencie. Pisał, że spotkał raz na ulicy moją ma-