Pewnego wieczoru, jakieś osiem czy dziesięć dni po pogrzebie Franciszka, kiedy Marja i ciotka Luiza milcząco oczekiwały w kuchni powrotu wuja Mikołaja, wszedł Piotr Benu.
— Zdrowaś Marja — rzekł od proga silnym głosem.
— Łaskiś pełna — odpowiedziały kobiety.
Marja nie poruszyła się, ale ciotka Luiza wstała i gorliwie podsunęła Piotrowi stołek. Wziął go do ręki, postawił koło Marji i, siadając, zaczął się usprawiedliwiać z całą szczerością, dlaczego nie przyszedł wcześniej. Był daleko na wsi, aż w Goceano, w interesach, nieobecny od dwóch tygodni. Dopiero po powrocie, właśnie dziś wieczorem, dowiedział się o nieszczęściu i oniemiał. Jak to się mogło stać, jak się stało takie straszne nieszczęście?
Marja spojrzała mu badawczo w oczy, ale on wytrzymał jej spojrzenie, niewzruszony i spokojny, a ra-
Strona:Grazia Deledda - Po grzesznej drodze T.II.djvu/90
Wygląd
Ta strona została przepisana.
VIII.