Strona:Grazia Deledda - Po grzesznej drodze T.II.djvu/144

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ale dlaczego Piotr nie wraca? Któregoś dnia rzekła do matki:
— To zwlekanie Piotra — zawsze jej głos drżał nieco, gdy wymawiała jego imię — nie podoba mi się. Czy mu się coś nie przytrafiło, mój Boże? Tej nocy śniło mi się, że otrzymałam list z czarną, obwódką. Nie wiem, nie zdążyłam go przeczytać, bo zdawało mi się, że mię oczy bolą, ale domyślałam się treści, która zawierała coś okropnego, nie umiałabym przecież wytłumaczyć, co. Czułam wielki strach, boi, okropny ból.
Istotnie tegoż wieczora otrzymała list z Sassari: zbladła zanim go otworzyła, przypominając sobie swój smutny sen; ale wkrótce zarumieniła się z radości, gdyż list był od niego. Piotr przepraszał ją za śmiałość, na jaką sobie pozwala, to jest, że pisze do niej, ale pragnie ją zapewnić, że ma się dobrze, że wszystko udaje się jak najlepiej i że jutro powróci. Kończył, zapewniając ją o swej gorącej miłości i że myśli o niej bezustannie.
Marja przeczytała ten drogi list co najmniej dwadzieścia razy, potem opowiedziała treść matce i ojcu, rozrzewniona na dobre.
— Widzisz? — powiedział gorąco wuj Mikołaj. — Nawet i pisać potrafi.
Marja pomyślała z żałością, że nauczył się w więzieniu, i zapytała nieśmiało:
— Co mi radzisz, mamo, czy mam mu odpisać?
— Co? Czyś oszalała? — wykrzyknęła przerażona ciotka Luiza. — Żeby się na poczcie odrazu dowiedzieli o wszystkiem, nieprawda?