Strona:Gomulickiego Wiktora wiersze. Zbiór nowy.djvu/126

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Hej! kto kupi? Kto targu dobije,
Ten, na honor, będzie mi dziękował!”

I znów śmiał się i szklanką pobrzękał.

Gwar w winiarni ucichł. Z kątów wszystkich
Przepychano się na środek. Nina
Stała sztywna, dumna, i choć na nią
Tyle spojrzeń było obróconych,
Nie mrużyła płomiennego oka.
Twarda nędza i bez jutra żywot
Odcisnęły na jej licach piętno,
Była przecie dosyć jeszcze świeża
I urodna. Stała, milcząc hardo,
I tylko jej zbladłe usta drżały,
A gwałtowne piersi falowanie
Więcej, niźli burza słów, mówiło.

„Trunek głowę ci zamroczył, brachu —
Ktoś rzekł w tłumie — i bajdy nam prawisz!
Jakbym Ninę kupił, tybyś jutro
Odbił mi ją i zawiódł do domu.
Z pijanymi targów się nie czyni!”

Drugi dodał: „Tfy! to wstyd i hańba
Kupczyć żoną!”

„Nina — krzyknął Pietro —
Żoną moją nie jest i nie była!
Mam z nią prawo uczynić co zechcę,
Ale innym strofować mnie — wara!
Chcesz, to kupuj: nie, to milcz i basta!”