Strona:Gaston Tissandier Męczennicy w imię nauki.djvu/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i północno-zachodni odrzucały je stale na ląd. Kilkakrotnie powtarzano te same doświadczenia z jednakowym rezultatem. Wszystko to wymagało długiej zwłoki, podczas której balon, wystawiony na niszczący wpływ powietrza, w blizkości wału miejskiego, wiele ucierpiał; pogryzionym był nawet przez szczury. Odtąd aerostat, którego budowa kosztowała tyle starań, psuł się z każdym dniem więcej.
Wreszcie pogoda ustaliła się; wiatr, dmący od strony południowo-wschodniej, sprzyjał żegludze, wycieczka wyznaczona została na dzień 15 czerwca. Ponieważ od pewnego czasu panowały upały nie do zniesienia, rozpoczęto przygotowania z brzaskiem dnia, tak że wszystko było w pogotowiu o wpół do ósmej z rana. Pilâtre de Rozier wszedł do łódki z Romain’em i nie przyjął margrabiego de la Maisonfort, który pragnął mu towarzyszyć. »Nie jesteśmy pewni rzekł, ani pogody, ani aerostatu«. Salwa artyleryi zwiastowała chwilę jego odjazdu. Wzniesienie się było majestatyczne; balon pożeglował w kierunku pionowym, doszedł wysokości sześciuset sążni, potem zwrócił się ku północy i górował ponad urwistemi brzegami Crèche, gdy prąd, z wyższych warstw powietrza pochodzący, przewidywany przez doświadczonych marynarzy cieśniny, odrzucił go łagodnie ku lądowi.
Upłynęło piętnaście minut od chwili, w której puszczono sznury utrzymujące aerostat. Oklaski zgromadzonego tłumu widzów nie ustawały; życzenia i spojrzenia wszystkich zwracały się ku podróżnym, gdy nagle przerażający okrzyk trwogi dał się słyszeć, zwiastując straszliwą katastrofę.
Balon spadał wskutek uchodzącego gazu; to wywołało przerażenie ogólne.
Niepodobna opisać, z jak szaloną szybkością, z wyższych warstw atmosfery, spadała łódka z nieszczęśliwymi żeglarzami. Oko nie mogło wymierzyć tej szybkości spadku, powiększającej się z każdą chwilą. Dreszcz przejął do kości widzów, pociemniało im w oczach — myśli pomieszały się wobec okropnego widoku tej sceny rozdzierającej.
Po pierwszem wrażeniu trwogi, tłum w nadziei przynie-