części wielkiego lądu amerykańskiego. Śnieg, ostrość klimatu okropnego jednoczyły się z samotnością tych ogromnych pustyń lodowatych. Franklin z towarzyszami niekiedy poprzestawać musiał na pemmikanie[1], stanowiącym jedyny jego posiłek, do którego dodawał mchu, zwanego Flakami skalistymi, aby powiększyć jego pożywność. Jak mogli ludzie po przebyciu podobnych tortur, narażać się jeszcze dobrowolnie na też same niebezpieczeństwa? Tak wielka pogarda śmierci, taka obojętność na niedostatek i trudy, przeraża nas; John Franklin był jednym z ludzi nie cofających się nigdy przed najtrudniejszem zadaniem.
W 1825 roku przedsięwziął nową ważną wyprawę. W 1845 r. wyruszył znowu ku szlakom nieznanym, i bezwątpienia ściśnięty ze wszech stron górami lodowymi, które mu zamknęły drogę do powrotu, zniknął na zawsze z widowni świata. Wiadomem jest z jakiem poświęceniem, troskliwością i nieugiętą wytrwałością lady Franklin, dzielnie przez kraj wspierana, wysyłała jedną wyprawę po drugiej w celu odnalezienia swego męża. Były to wysiłki bohaterskie, lecz bezowocne. Dopiero w latach 1857 i 1859 napotkano zwłoki ludzkie i liczne szczątki, należące do wyprawy Franklina, w okolicach Ziemi króla Wilhelma.
Franklin odznaczał się wielką odwagą, a zarazem nieporównaną łagodnością charakteru. Przyjaciel jego Parry mówił o nim: »Był to człowiek, nie cofający się przed żadnem niebezpieczeństwem, a jednak obdarzony taką dobrocią serca, że niezdolny był zabić nawet muchy«.
W czasie jednej z wypraw angielskich, poszukujących Franklina, a mianowicie tej, którą dowodził Kennedy w 1851 roku, odznaczyli się dwaj oficerowie marynarki francuskiej, Emil de Bray i René Bellot. Ten ostatni, złożywszy dowody niepospolitej odwagi i poświęcenia, wrócił do Anglii, gdzie był witany z zapałem przez współziomków. Wkrótce potem
- ↑ Pemmican, produkt mięsny, przyrządzany w ten sposób, że przedstawiał wielce małą objętość.