Strona:Gabryela Zapolska - Śmierć Felicyana Dulskiego.djvu/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ukrytemi poza prawie milczącemi wargami. Zbyszko, przestąpiwszy próg »salonu«, gdzie gnijące w wazonach potworne figusy roznosiły woń zwrotnikową lub piwniczną, »łypnął« wzrokiem po ścianach, starając się zoryentować w sytuacyi. Nad kanapą ujrzał Carlo Dolci »Dolorosę« w szafirowym welonie i »Ecce homo« w czerwonej szacie. Reprodukcye fatalne w owalnych, silnie złoconych ramach. Ta wystawa nabożnych przedmiotów i słodki ton, płynący z pod okularów pani domu, rzucił go na ścieżkę »wzorowego młodego człowieka«. Przyciszył głos, przycisnął kapelusz, zgasił spojrzenie, był cały z cukru i miodu. Zdawało się, iż mógłby śmiało być koronowany różami, jako dziewica, czarująca skromność. Panna, słysząc ten ton, ani drgnęła. Odparła mu tym samym tonem — i tak stali naprzeciw siebie, okłamując się wzajemnie. Pomiędzy nimi »mama« coraz więcej była matroną i coraz bardziej akcentowała swą wiarę w miłosierdzie i istnienie Boskie.
Teozofia planowała w powietrzu. Coś jednak śrubowało się pod tą słodką kadzielniczą atmosferą. Anglez Zbyszka był przepo-