Strona:Gabryela Zapolska - Śmierć Felicyana Dulskiego.djvu/161

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wo. Ojciec chce się spowiadać. Sprzeciwiać się nie będziemy.

· · · · · · · · · · · · · · · · · · · ·

W pięć minut później tragiczny dzwoneczek słychać wzdłuż murów. Po schodach pnie się ku górze. I oto — w ciemni przedpokoju — latarenka i biel komży.
I Dulska u progu.
— Chory stracił przytomność w tej chwili... bełkoce na klęczkach.
Ksiądz zatrzymuje się, chroniąc sakrament u piersi.
— Czy żądał mnie? czy dopominał się o sakramenta?...
Dulska patrzy po ziemi. Przytłacza ją ten ksiądz o białej szacie, wyniosły poseł najwspanialszego aktu, jaki wyznaczony jest w chwilach ludzkiej egzystencyi.
— Czy żądał? — zapytuje raz jeszcze ksiądz.
Zmora skandalicznego pogrzebu bez księży, dalej brak na kartach: »opatrzony Sakramentami« — przeważa.
— Tak... żądał! — odpowiada Dulska zuchwale. I zaraz popiera.