Strona:Gabryela Zapolska - Śmierć Felicyana Dulskiego.djvu/114

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
· · · · · · · · · · · · · · · · · · · ·

Rezultatem tych oględzin jest pomniejszenie honoraryum do pięciu koron.
Bo gdyby miał nowe i pierwszorzędne palto... I kapelusz Habiga...

· · · · · · · · · · · · · · · · · · · ·

Wreszcie doktorek wychodzi z saloniku. Ma minkę poważną i zafrasowaną. Dulska idzie ku niemu, ściskając w ręku swoją pięciokoronówkę.
— Proszę pani... — zaczyna młody człowiek.
— ?...
— Dlaczego państwo tak późno wezwali pomocy lekarskiej.
Dulska ani drgnie.
— Mąż nie chciał.
— To źle. Należało to uczynić wbrew woli chorego.
— Pan konsyliarz pozwoli — ale...
Proszę pani, ja tu nie mam co pozwalać lub nie pozwalać. Rezultat jest taki, że ja poradzić nic mężowi pani nie mogę.
Szczery tryumf rozjaśnia twarz Dulskiej.