uprzejmości. Z każdego balu, rautu, wracałeś tryumfujący, rozpromieniony, łaskawy. — Łaska twoja spadała wówczas na mnie i przez tę chwilę zdawało mi się że jestem rzeczywiście młodą i dla siebie kochaną.
Ciekawe to wszystko, szkoda tylko, że mi to mówisz. Psuje mi to bowiem twoją sylwetkę.
Jakto? psuje pewność i dowód, jak bardzo byłam do ciebie przywiązana, żywiąc się okruchami i cieniem twego uczucia dla innych?
Nie! Ale to rzuca pewien cień sentymentu, a sentyment i ty!... Enfin, główny właśnie twój charme była ta delikatna deprawacya umyślna, ten szyk pewien w rzeczach troszkę, nie tego... w miłości. Ale uczucie...
Skoro tak, rzeczywiście żałuję — żem ci powiedziała. Tylko widzisz, często jest ciężko clownu dźwigać swą maskę. Pragnie ją czasem zrzucić choćby na chwilę.
Nie było ci znów tak ciężko z tą wytworną maseczką wesołego Pierrota, tembardziej, że nie byłem mężem nadto srogim. Pozwoliłem ci flirtować i tragedyi z tego nie robię.
Oh! zapominasz, że mój flirt był flirtem uczciwej kobiety.
Nigdy nie wątpiłem. W każdym razie dozwalał ci nieść twój krzyż dość wesoło.