Strona:Gabryela Zapolska-Skiz.djvu/060

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
wituś, patrzy za nią.

A to co nowego?

tolo.

Kaprysy pięknej kobiety.

wituś.

Przedewszystkiem Muszka nie jest piękną kobietą tylko żoną... a potem ja kaprysów w domu nie chcę i nie zniosę.

tolo.

Owszem, możesz tak mówić. To nic nie zaszkodzi — ani nie pomoże...

wituś.

Musi pomódz!

tolo.

Inni przed tobą także tak mówili, a przecież takie koronkowe i wstążkowe bitwy przegrali.

wituś.

Wogóle Muszka się nagle zmieniła. Zawsze była apatyczna ale równa. Daruj, ale to trochę wasza wina. Te pochwały... te Vatteau, te pastele... muszę to kazać na strych powynosić.

tolo.

Duch epoki zostanie.

wituś.

Zniszczę te ściany i będę miał spokój...

tolo.

Duch epoki jest przechowany w twej żonie, jak woń lawandy w saszecie prababki... nie zniszczysz go... ani