Strona:Gabryel d’Annunzio - Tryumf śmierci.djvu/521

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kiedy pukała do drzwi Sergich, mama ją dognała i na środku sieni przyszło do sceny gwałtownej, której nie zapomnę nigdy. Przyniesiono do nas Adryannę wpół umarłą. Rozchorowała się, dostała konwulsyj. Mama, skruszona, otoczyła ją największemi staraniami, słodka była dla niej i łagodna jak nigdy... W kilka dni później, nie wyzdrowiawszy nawet zupełnie, Adryauna uciekła z Juliuszem... Ale to już opowiadałam ci, jak sądzę.
I po tej paplaninie naiwnej, w którą się za puściła, ani przypuszczając jakie wrażenia wywierają te wspomnienia tak gminne na kochanku, zabrała się napowrót do kolacyi.
Nastała chwila milczenia; potem dodała z uśmiechem:
— Widzisz co to za okropna kobieta z mojej matki. Nie wyobrazisz sobie nigdy, jak mnie udręczała, kiedy wybuchnęła walka z... nim. Bo że mój! Cóż to za męczarnia!...
Pozostała przez chwil kilka zamyślona.
Jerzy utkwił w nieostrożnej spojrzenie pełne nienawiści i zazdrości, w ciągu tej jednej minuty przechodząc napowrót wszystkie cierpienia dwóch lat ubiegłych. Z tych fragmentów, które była tak nieostrożną, że mu dostarczyła, odbudowywał sobie życie domowe Hipolity, przypisując jej w duszy najnędzniejsze gminności, poniżając najbardziej bezczeszczącemi związkami. Skoro małżeństwo jej siostry zawarte zostało pod opieką