Strona:Gabryel d’Annunzio - Tryumf śmierci.djvu/450

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
VII.

Czasami nad brzegiem morza, przypatrując się kobiecie bezświadomej, obok fali spokojnej a niebezpiecznej, Jerzy myślał: „Mógłbym odebrać jej życie. Często bardzo próbuje pływać, wsparłszy się na mnie. Łatwo byłoby mi zadusić ją pod wodą, zgubić. Żadne podejrzenie nie padłoby na mnie; zbrodnia miałaby pozory nieszczęścia. W tedy dopiero wobec trupa Nieprzyjaciółki, miałbym szansę znaleźć rozwiązanie mego problematu. Ponieważ dzisiaj jest ona ogniskiem całego mego istnienia, jakaż zmiana zaszłaby we mnie nazajutrz po jej zniknięciu? Czyż nie doznawałem nieraz już uczucia dziwnego spokoju i oswobodzenia, wyobraziwszy ją sobie umarłą, zamkniętą na zawsze w grobie?... Być może, iż udałoby mi się znaleźć ocalenie, odzyskać napowrót życie, gdybym pozbył się przeciwniczki, wroga, gdybym obalił przeszkodę“. Zatrzymywał się nad tą myślą; starał się wyobrazić sobie własną istotę, oswobodzoną i ukojoną w przyszłości, wolną od miłości; z upodobaniem spowijał lubieżne ciało swej kochanki w całun fantastyczny.