Strona:Gabryel d’Annunzio - Tryumf śmierci.djvu/350

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mięźliwość i choroby; czaszki spiczaste lab spłaszczone, łyse lub wełniste, pokryte bliznami lub naroślami; oczy zaszłe bielmem i zezowate jak bąble maślanki, oczy smutnie niebieskie jak oczy osamotniałej ropuchy; nosy płaskie, jakby rozbite pięścią, lub haczykowate jak dzioby jastrzebiów, lub długie i mięsiste jak trąby lub stoczone niemal zupełnie przez wrzody zjadliwe; policzki pożyłkowane czerwono jak listki winogradu w jesieni, lub żółtawe i pomarszczone jak żołądek zwierząt przeżuwających, to znów obrosłe rudawym włosem jak brody kukurudzy; usta wązkie jak zacięcie brzytwą, albo otwarte i miękie jak przejrzała figa, lub też pokurczone jak zeschłe liście, to znów zaopatrzone w zęby potworne jak kły dzika; wargi zajęcze, wola rozdęte, róże, skrofuły, krosty; wszystkie obrzydliwości ciała ludzkiego przeciągały w świetle słonecznem długim korowodem przed przybytkiem Maryi.

Niech żyje Marya!

Każdy pochód miał swego przodownika, niosącego krzyż przodem i swego prowodyra. Prowodyr był silnym, rozrosłym i gwałtownym mężczyzną, który podniecał bezustannie wiernych wyciem i ruchami opętańca, uderzając po grzbiecie opóźniających się, ciągnąc za sobą starców osłabłych, wymyślając kobietom, co przerywały hymn, by odetchnąć. Olbrzym o cerze oliwkowej, którego oczy świeciły jak pochodnie, z pod czarnych, zwichrzonych włosów, wlókł trzy kobiety