Strona:Gabryel d’Annunzio - Tryumf śmierci.djvu/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wyciągnął rękę; ale Jerzy pozostawił swoją pod kołdrą. Papla zwrócił się ku drzwiom.
— Znakomity masz koniak. Napiję się jeszcze kieliszek.
Wypił i wyszedł. Jerzy, przewracając się w łóżku, mógł dowolnie raczyć się wsączoną mu trucizną.