Strona:Gabryel d’Annunzio - Tryumf śmierci.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

temu, by miłość się skończyła. Otóż, dość już dawno mnie kochasz, nieomal dwa latał Wszakże to 2 kwietnia przypada druga rocznica naszej miłości. Czyż pomyślała o tem?
Wstrząsnęła głową. On powtórzył jakby sam do siebie:
— Dwa lata!
Podeszli do ławki i usiedli na niej. Siadając, Hipolita wyglądała tak, jak gdyby upadała pod ciężarem znużenia. Ciężka karoca czarna jakiegoś prałata toczyła się aleją, piasek skrzypiał pod jej kołami: dźwięk oddalony trąby dochodził od strony drogi Flamińskiej; potem cisza napowrót za legła gaje dokoła. Krople deszczu rzadkie poczynały padać.
— Smutną będzie ta nasza druga rocznica — podjął dalej, bez wszelkiej litości dla siedzącej obok niego milczącej kobiety. — Jednakże trzeba ją będzie obchodzić. Mam upodobanie w rzeczach gorzkich.
Hipolita zdradziła przykrość, jaką jej sprawiała ta rozmowa, bolesnym uśmiechem; potem z niespodziewaną słodyczą spytała:
— Powiedz mi, po co ta cała złośliwość?
I popatrzała Jerzemu w oczy, długo, głęboko. Niewypowiedziane pragnienie zajrzenia do głębi serca jedno drugiemu przejęło ich ponownie. Kobieta doskonale znała straszliwą chorobę duszy swego kochanka; znała dokładnie tajną przyczynę całej tej cierpkości. Aby go zachęcić do