Strona:Gabryel d’Annunzio - Ogień.djvu/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

do przyszłości kresu. Wtajemniczają nas one w rzeczy rozliczne a zawsze ściśle spojone z wszechświata olbrzymią harmonią. Znajdujemy w nich codzień rysy nowe, niepochwycone przez myśl wczorajszą, coraz to wyraźniejsze oznaki tego, z czem się sami w sobie nosim, przeczucia pytań już postawionych, lecz na które nic śmiemy jeszcze dać stanowczej odpowiedzi. Dzieła sztuki weneckiej tak proste a tak dalekonośne znaczeniem, pełne naturalnego wdzięku i przyodziane w królewskie opony. Gdy się w nie dobrze wpatrzym rozsnuwają nam one jasnych prawd rozumienie. Choć je zwiedzamy codziennie, tak jak morza i rzeki, jak łąki, gaje, skały, opowiadają nam rzeczy nowe i niespodziewane. Czasem przemawiają do rozumu naszego, lecz częściej jeszcze objawiają się nam w poczuciu nieokreślonego a pełnego zadowolenia, w błogości wzruszonej, w której się pogłębia cała istota nasza; aż w pewne jasne przezroczyste rano znajdziem się sami, nie wiedząc jak i kiedy, na drodze wiodącej do dalekiego, zaczarowanego lasu, gdzie uśpiona królewna, zagrzebana w wmistycznych swych włosach czeka od niepamiętnych czasów przebudzenia chwili.
— Zkądże się im bierze ta moc nieprzeparta?
— Z prostego i szczerego natchnienia artystów, co je stworzyli.
— Bo ludzie ci natchnieni żyli zupełnie nieświadomi o wielkości dzieł tworzonych. Wyrośli z gruntu swego czasu i otoczenia, zapuszczali w życie niezliczone korzenie i już nie jak drzewa pojedyncze lecz jak lasy całe, wchłaniając w siebie niezliczoną ilość pierwiastków, co prze-