Strona:Gabryel d’Annunzio - Intruz.djvu/454

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czoła, aby przekonać się, czy mam gorączkę; a ponieważ spostrzegł, że drżę ciągle jeszcze, spytał:
— Czy ci bardzo zimno? Dreszcze nie ustają dotąd. Może cię mam nakryć czemś cieplejszem? Może ci się pić chce?
Drżący wciąż jeszcze, zastanawiałem się: „Gdybym tak był mówił dalej! Gdybym znalazł dość siły na wypowiedzenie wszystkiego, com im zamierzał powiedzieć! Czy to ja, czy rzeczywiście własnemi usty wymówiłem te słowa? Czy to istotnie ja? A jeśliby Fryderyk, rozmyślając nad niemi, zgłębiając je, powziął jakieś podejrzenie? Spytałem: „Wiecie wy kto zabił to niemowlę?“ Nic więcej. Ale czy wymawiając to nie wyglądałem na mordercę, co się przyznaje do popełnionej zbrodni? Przypominając sobie to zajście, Fryderyk z pewnością zmuszony będzie zadać sobie tu pytanie: „Co on chciał przez to powiedzieć? Przeciw komu zwracał to oskarżenie dziwne?“ I podniecenie to moje wyda mu się podejrzanem. Doktór... Powinienby pomyśleć: „Może chciał tu zrobić jakąś aluzyę do lekarza“. I trzeba, aby miał nowy jakiś dowód mego podniecenia, żeby sądził, że umysł mi się zamącił pod wpływem gorączki, w stanie przejściowym maligny“. Kiedy tak rozumowałem, obrazy szybkie i jasne przebiegały mi przez myśl, z wyrazistością przedmiotów rzeczywistych i dotykalnych. „Mam gorączkę i to bardzo silną nawet. A jeśli rzeczywista nastąpi