Strona:Gabrjela Zapolska-Kaśka-Karjatyda.djvu/334

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zdania. Zdawało się jej, że będzie jej bardzo łatwo wypowiedzieć mu wszystko przy spotkaniu, a przecież głos zamierał w jej piersi, a słowa konały na jej ustach. Widziała go znów! widziała zdrowego, czerwieniącego się w promieniach słońca, jak dawniej, jak przed rokiem!... Miał nawet ten sam lila krawat i kamizelkę w paski, włosy lśniły się, wyziewając ze siebie woń topolowej pomady. Był tak piękny, silny, strojny, gdy stał przed nią, z głową, według zwyczaju, odkrytą, z kapeluszem nowym, słomkowym w ręce, pokrytej tombakowymi pierścionkami. I nagle Kaśka zawstydziła się swej nędzy, swego ubóstwa, a przedewszystkiem stanu, który ją tak oszpecał.
I ręce jej mimowoli opadły wzdłuż ciała, uwalniając Jana z więzów. Szybko pochwyciła leżącą na trawie chustkę i owinęła się nią, zakrywając pół ciała.
Jan przez ten czas postąpił już kilka kroków, pragnąc przejść do sąsiedniego ogródka, ale Kaśka zastąpiła mu drogę. Stali teraz prawie nad samym brzegiem przepaści, tuż ponad Starymi Dołami, które żółtem dnem łyskały w promieniach słońca.
— Janie! poczekaj chwilkę... tak pójść nie możesz! — rzekła znów kobieta. — Widzisz, jestem bardzo biedna i odsiaduję w dług tu stancję. Ale niedługo może już to się skończy, tylko że nie wiem, jak to Bóg pokieruje....
Jan rzucił się niecierpliwie.
— Czego ty chcesz ode mnie? nie zaczepiaj! — syknął przez zęby, — ja do ciebie nic nie mam. Takie, jak ty, włóczęgi, co się biją i co je po furdygach policaje prowadzą, to tylko dyshonor dla porządnych ludzi. Odstąp z drogi, mówię, dobrze, a jak nie posłuchasz, to ci jeszcze dam radę!...
Ona, zgorączkowana, nie słuchała prawie gróźb jego.
Jednę teraz miała myśl tylko — chciała mu przecież powiedzieć o dziecku, które mogło głodem zamierać, jak ta sierotka, którą ponieśli teraz na cmentarz.
— Ja nic nie chcę dla siebie — zawołała szybko, — ja nie mam żadnego żądania, jeno wedle dziecka...
Zamilkła, spuszczając głowę.
Wyrzuciła wreszcie to słowo, tę zbrodnię, to prze-