Strona:Gabrjela Zapolska-Kaśka-Karjatyda.djvu/062

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Część winy spada na nią... Czuje to dobrze, i smutna, zgnębiona, idzie ulicą, ciągle potrącana i popychana przez przechodniów.
A matka pani?
Mój Boże! Biedna chora staruszka!
I Kaśce zdaje się, że w turkocie kół niknącego fiakra słyszy jęk sparaliżowanej kobiety, bezsenną dręczonej nocą. Gdyby wiedziała, gdzie mieszka, poszłaby zobaczyć, czy się na co nie przyda. Wie tylko, że to na ulicy Berlińskiej.
I powoli staje przed bramą kamienicy. Tu namyśla się chwilę. Pani kazała powrócić dopiero za pół godziny. Poczeka więc przed bramą, a potem wsunie się cichutko do kuchni, aby uniknąć pytań ze strony pana. Kto wie... może jej się uda. Staje więc przed bramą, opierając się o ścianę framugi, w głąb kamienicy wsuniętej.
Z przeciwnego kąta podniósł się ktoś i przysunął do Kaśki. Przy świetle latarni o kilka kroków płonącej dziewczyna poznała Jana. Gorący rumieniec oblał jej policzki. Co sobie pomyśli o niej, widząc ją stojącą wieczorem przed bramą? Jakież świadectwo daje sama o sobie, próżnując zaraz pierwszego wieczoru po objęciu nowego obowiązku? I czuje w tej chwili głęboki żal do pani, narażającej ją na utratę dobrej opinji w oczach Jana. Jan pomyśli sobie, że to „latawiec” i będzie miał słuszność zupełną. Tłumaczyć się i uniewinniać nie może — zdradziłaby zaufanie pani i naraziłaby ją na przykrość wielką. Musi więc milczeć i znosić dwuznaczny uśmieszek, z jakim Jan zbliżył się do niej.
— Panna Kasia tak w samotnika?... A może czeka na... „do pary?“ — zapytuje, poprawiając z pewną kokieterją swą wytartą kurtkę. Zdjął już fartuch, a w świetle latarni połyskuje jego twarz wymyta i czupryna wypomadowana. Nie lubi czapki, woli sobie przewietrzać czaszkę w tym chłodzie wieczornym. Powiada, że mu myśli wyparują, a jutro rano będzie miał głowę „frei“. „Głowa nie od parady“ — dodaje, stukając palcem w czoło. — Siedzi sobie przed bramą „w samotnika“ przynajmniej dziś — mówi znacząco, z uśmiechem mężczyzny, mającego szczęście do kobiet. Chce, aby Kaśka