Strona:Gabrjela Zapolska-Kaśka-Karjatyda.djvu/032

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wśród tej gorącej atmosfery dziedzińca, przesyconej zapachem obory, Kaśka ma uczucie błogości nieokreślonej. Z rozwartemi oczami i wilgotnemi wargami stoi, wciągając w siebie całymi kłębami tę woń błotnistą, właściwą tylko rozkładającym się roślinom. Krzykliwy głos Rózi rozbija się w ciasnem wnętrzu podwórka, ginąc w ciemności otwartych obór. Kaśka nie słyszy słów swej przyjaciółki — stoi nieruchoma, cała zatopiona w wspomnieniach, które, razem z wonią w piersi jej zbudzone, otaczają ją, odrywając od teraźniejszości. I tak jak w kuchni, wśród fal mleka, przychodzi do niej cała przeszłość, matka, siostry, praca w fabryce i przyjazd do miasta. Zasłuchana w piosenkę dzieciństwa, nie widzi, jak otwierają się ukryte w parkanie drzwiczki i na progu staje dwóch młodych mężczyzn. Rózia podbiega ku nim z wyrazem niezadowolenia na twarzy.
— Czego panowie tędy? — pyta przybyłych. — Pani się gniewa, jak goście łażą przez kuchnię... Jest przecie furtka od tego.
— E! głupia jesteś — odpowiada jeden z młodych ludzi, — po co nam obchodzić dokoła wśród takiej spiekoty.....
Urywa nagle, trącony przez swego towarzysza. Ten ostatni, młody chłopak, dość przystojny, ale drobny i prawie nierozwinięty, zwrócił od razu wzrok na Kaśkę, która z rękami podniesionemi i podpierajacemi belkę, z torsem form klasycznych, z głową naprzód podaną, stała ciągle nieruchoma, nie zwracając uwagi na to, co się dokoła niej działo. Taka to już była natura tej dziewczyny. Zamyślała się często i bezwiednie, a wtedy stała na miejscu, jak posąg nieruchoma, cicha, milcząca, z oczyma szeroko otwartemi. W tej chwili „napadło ją znów“, jak mówiła sama, przyszedłszy do samowiedzy. W trykotowym staniku, przylegającym z dziwną dokładnością do jej ciała, rysowały się jej piersi i ramiona nader plastycznie. Od pasa ukryta wąską spódnicą, zdawała się wyrastać z tej czarnej ziemi, na której oparła swe szerokie stopy. Była to istotnie dziewczyna piękna, silna, olbrzymia, z głową foremną, niskiem czołem dawnych posągów greckich. Twarz jej, świecąca od potu,