Strona:Gabrjela Zapolska-I Sfinks przemówi.djvu/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Dożywocie“, komedja w 3 aktach Fredry.

Z całej serji dzieł Fredry można ułożyć gamę malarskich wrażeń. Są tam delikatne akwarele, pastele, szkice i jednokolorowe sztychy. „Śluby“ to najpiękniejsza z akwarel — „Zemsta“ pastel wykończony subtelnie, jednokolorowy, ciemny sztych — to „Dożywocie“.
Nie wiem, jakie inni widzowie wrażenie odnoszą, ale ja śmiać się na „Dożywociu“ nie mogę. Doznaję wręcz przeciwnego wrażenia. Te hulanki, te gonitwy za groszem, ten szlachcic frazesowicz, frymarczący swą córką, ta banda lichwiarzy, igrająca z życiem ludzkiem, z pistoletami, z receptami lekarzy, to dla mnie cała menażerja ludzka. Patrzę na nią z poza kraty i widzę te okazy ludzkiej złości i głupoty w oświetleniu, przez jakie talent Fredry nam je okazuje. Jest to jakaś gonitwa za nędzną garścią pieniędzy, a Birbancki, romantyczny dekadent, blady od rozpusty i pijaństwa, wydaje mi się nędznym oszustem, ze swą miłością do Rózi.
I nawet ten ładny, choć blady, kwiatek, ta biedna dziewczynka w białej sukience, nie rozjaśnia tej jaskini zwierzęcych typów swoim szczebiotem. Jest to według mnie o wiele głębsza satyra, niż napozór się wydaje. Łatka nie jest jedynie śmiesznym typem Harpagona. To jedna połowa ludzkości, korzystająca z błędów i rozpusty drugiej. I ciemny jest ten obraz, smętna ta komedja, mimo błazeństw Lage-