Strona:Gabrjela Zapolska-I Sfinks przemówi.djvu/243

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

od owego „Champignola“ mimowoli, który grany paręset razy z rzędu w Paryżu, rozniósł po świecie sławę, iż Paryż ma wreszcie następcę Gaudillota, który zdawał się niepodzielnie dzierżyć monopol najweselszego bulwarowego komedjopisarza francuskiego. Nie trzeba jednak sądzić, że Feydeau dostał się do tak zwanych anteurs gaies, którzy obecnie we Francji bardzo panują, a u nas nie są jeszcze znani. Ci auteurs gaies powstali z odłamu owych autorów rosses, których ojcem jest Becque, autor nieśmiertelnej „Paryżanki“. Podczas gdy Becque, a za nim Ançey, Brieux, Gramont, Ajalbert, Fabre, Vocaire i inni usiłowali smagać życie krwawemi rózgami — ci weselsi, jak Lavedan, Donnay, Courteline, Guinon, Wolff szydzili — ukazując, jak w latarni magicznej, głupotę i ślepotę ludzką ze śmiesznej strony.
Czasem wprawdzie i w tym śmiechu zgrzytnie straszny sarkazm, ale to jest oprawne w taką pyszną formę, tyle w niej humoru, takie to żywe, iż widz oszołomiony śmieje się serdecznie. Dopiero, gdy zostanie sam, dostrzega w kącie autora, który wydrwiwa go i wskazuje nań palcem — ale narazie! I widz czuje niepokój. Jakto? Więc to ja byłem ten X, albo ten Z, z którego się tak śmiałem przed chwilą? I widz nie może zasnąć — myśli, zastanawia się.
Autor dopiął celu.
Lecz tak daleko nie sięgał Feydeau, on chciał tylko bawić. Przyłączył się do grupy Velabreque’a, Bissona a przedewszystkiem Gaudillota i zaczął robić sztuki à succés. Od kilku lat można być pewnym, że cały rok na frontonie teatru Nouveautés powiewać będzie wieczorami z gazowych płomyków utkany tytuł jakiejś sztuki Feydeau. I oto zjawił się po „Champignolu“ ów słynny „Hôtel du libre échange”, a potem owa „Dama od Maksyma“. Wczoraj przedstawiona na naszej scenie farsa „Monsieur chasse”, jakkolwiek miała duży sukces, nie liczy się do tych największych triumfów Feydeau. A te wesołe sztuczki, całe złożone z szufladko-