Strona:Gabrjela Zapolska-I Sfinks przemówi.djvu/238

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

katny ten Vatteau blednie i niknie wobec „Wesela“! Tu naród, tu my, tu... krew, tu „ofiarnica“, nie scena.
„Upomina się o swoje Umarła“ — mówi poeta, — Upominała się głosem, który w jęk przeszedł i Wyspiański ten głos posłyszał. Artysta się ocknął, stanął poecie do pomocy i stąd ten wielki czar, ta moc, bo podwójnie nam Wyspiański duszę „na arkan” wziął. Oklaski! brawa! wywoływania! to są oznaki zewnętrzne, to nic. Ten dreszcz, który po audytorium biegł, to, z czem każdy z nas wrócił do domu i z tem pozostał, to był prawdziwy Wyspiańskiego plon.
Kwiaty mu rzucano wczoraj — on serca widzów wziął, on dusze zbudził i te w ślad za nim pobiegną, domagając się coraz innych dzieł. On nie straci złotego rogu. Dusza jego bogata stanie się odtąd skarbcem narodowym. I przed skarbcem tym w chwilach, gdy odrętwione dusze znów w letarg usypiać zaczną, stanie Duch narodu i czerpać będzie tęczowe klejnoty — rozpinać je na blasku kos przy szumie wichru i skrzydeł, aż wreszcie chochoł skrzypki ciśnie w kąt — bo jego grania nikt słuchać nie będzie, nikt w tany nie pójdzie. I ten słomiany, ironją ziejący potwór spłonie w ogniu, który rozświeci purpurą ofiarnej łuny kraj — spłonie, jak słomiana kukła i pozostanie tylko wspomnieniem czarnych dni, strasznych, jak kir.

Jak grano ten dramat? Czy to wykonanie „graniem“ nazwać można? Nigdy bowiem nie widziałam artystów tak rozkochanych w dziele scenicznem, tak pragnących mieć genjalną potęgę aktorskiej sztuki, aby doróść do zadania, jakie im poeta powierzył. Wszyscy, bez wyjątku — przyłączyli swą cegiełkę do zbudowania tego pomnika, którym było wczorajsze przedstawienie. Bo aktor nie jest manekinem. Artyści obecni są ludźmi wykształconymi i inteligentnymi. Oni czują, co jest piękne, co jest prawdziwe. Oni męczą się i dręczą, gdy grają w jakiejś nędzocie, wprowadzonej chyba