Strona:Gabrjela Zapolska-I Sfinks przemówi.djvu/232

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

A więc rozkochane w sobie snoby, niezdolne do zapomnienia o sobie ani na chwilę, lub żądne snami uciekać z życia lalki. Jeśli takich twórców wydaje społeczeństwo, toć musi być ono samo chore i duchem ubogie.
I takie też, a nie inne, przewija się ono przed nami w tej bronowickiej chacie. Lud — podstawa. Lud — fundament. Takby się zdawało już ze słów gospodarza (scena 24, str. 51):

A bo chłop i ma coś z Piasta,
Coś z tych królów Piastów — Wiele.
Co czyni, czyni święcie
Godność, powaga, pojęcie.
— — — — — — — 
Chłop potęgą jest i basta!

I ze słów samych chłopów:

Jakby przyszło co — do czego
Wisz pon, to my tu gotowi!
My som swoi, my som zdrowi!

A na ironiczne słowa. poety jest natychmiast w ustach bronowickiego chłopa wyborna odpowiedź.

POETA.
Pokłońcie się byle komu
Poszukajcie króla Piasta.
CZEPIEC.
Pan mi dwa razy nie powi,
Bo ja orze gront i basta!
Znam co kruk, a co pendraki.

I cały ten lud przedstawia się napozór taki zdrów, taki nie stoczony niczem, taki chętny do chwycenia kosy