Strona:Gabrjela Zapolska-I Sfinks przemówi.djvu/202

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przez — miłość. Lecz uczynił to bez prawdziwego polotu, a raczej w jakiś bürgerski, domowy sposób. I całe nieporozumienie, jakie widz odnieść może z tej sztuki, ma przyczynę jedynie w źle dobranym tytule. Po nim spodziewać się trzeba właśnie tej chwili, gdy dusza, wyrwawszy się z gotyckich grobowców, padnie w objęcia pogańskiego piękna. Tymczasem — główną osią w sztuce Schöntana jest miłość pięknej wdowy dla młodego malarza, który maluje w jej domu gody w Kanie Galilejskiej. Gdyby tę miłość uczynił Schöntan bardziej uporczywą. gdyby dał nam w owej margrabinie i malarzu niejako allegorję, przenośnię owej walki i odrodzenia w sztuce, gdyby wreszcie choć ten Vittorino, syn margrabiny, okazał się nam w dawnych formułkach chowanym artystą, a pod wpływem Sylvia odradzającym się duchem, darowalibyśmy Schöntanowi, że słowo olbrzymie, potężne i wielkie zastosował do familijnego dramatu, rozgrywającego się z pewną płaskością i bez walk wśród tych ludzi. Są tam, prawda, duże tyrady o pięknie, o odrodzeniu, jest nawet malutki obrazek, który Sylvio szkicuje, jest bardzo moderne kokotka — modelka, ale czy to jest owa tęczowa epoka odradzającej się sztuki?
Gdyby Schöntan nazwał swą komedję Sylvio — albo Vittorino — podkład byłby wystarczający, nazwał jednak ją „Odrodzeniem“ i oto dlaczego widz wychodzi z uczuciem jakiegoś braku, czegoś mu nie dostaje, zdaje mu się, że mu kazano na bezmierne, czarujące obrazy patrzeć przez maleńkie okienko. To okienko jest ładne, Schöntan ubrał je eleganckiemi firaneczkami, poustawiał na okienku w niemieckich doniczkach błękitne kwiatki poezji, ale nie mniej widz owego szerokiego horyzontu nie widzi i stąd niepełne wrażenie. Pominąwszy ów renesans, sztuka Sohöntana jest ładnym obrazkiem budzącego się do życia i do miłości młodziutkiego chłopca, a że to przebudzenie jest zrobione zręcznie i dowcipnie, cały drugi akt podoba się, zajmuje i daje artystom duże pole do popisu.
Trzeci akt wlecze się pusty i zbyteczny. Nuży — nie ma