Strona:Gabrjela Zapolska-I Sfinks przemówi.djvu/180

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

całą zasługę, jako też i cały ton podniosły i szlachetny przedstawienia — należy przypisać panu Pawlikowskiemu.

Przed sceną polską świtać zaczyna jasno i promiennie. Garną się ku niej poeci, niosąc jej swoje natchnienie na usługi. Ze sceny płynąć zaczyna harmonja wiersza i ta porywa nie tylko publiczność, ale i artystów i wszystkich tych, którzy coś ze sceną mają wspólnego.
Każde zjawienie się nowego talentu scenicznego witać nam należy z wielką radością, jak kwiat nagle rozkwitły, wśród pomroków nocy. Bo nie ze stron księgi, w ciszy czytanej, działa najsilniej potęga poetycznego natchnienia. Z tej złotej bramy scenicznej głosem ludzkim podana, w barwnej tęczy kolorów — przenika duszę ludzką, napaja ją harmonją, wstrząsa do głębi, odrywa od zła, od życiowej mętnej kałuży.
Rossowski przyszedł przed tę bramę złotą sceny ze swoją białą dziewczyną — żakiem, dał widzom chwilę wielkiego, ślicznego upojenia, a tym, którzy troszczą się o dobro sceny, dał nadzieję, że nieraz jeszcze stanie pod tą złotą bramą i marzenia swoje, które są tak piękne, że

...żadne zorze tak barwnie nie świecą,
I żadne taką otuchą nie darzą,
Jako te ponad mej młodości drogą,
Mgły, z skrzydły anielskiemi i anielską twarzą —

marzenia te przed oczy widzów przesunie i pozwoli razem ze sobą i nam prześnić dobrą, piękną chwilę.