Strona:Gabrjela Zapolska-I Sfinks przemówi.djvu/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

umiała sobie z nim radzić, rozkładała umiejętnie efekta, używała szeptu przed wybuchem i potęgowała w ten sposób wrażenie. Scena z panem Romanem w akcie czwartym była porywająca, bo oboje artyści byli szczerzy, oboje mówili z serca i wstrząsali sercami słuchaczy.
Pani Rotter jest doskonałym nabytkiem dla ról, gdzie uczucia proste, nie subtelne, są wyrażone prosto. Twarz jej wyrazista, wzrost wspaniały, oczy pełne życia, gest często tragiczny, czynią z niej aktorkę o szerokim zakroju, wyborną do postaci, porywających tłumy. Nie chcę przez to powiedzieć, aby pani Rotter była odpowiednią do postaci koturnowych, nie — ale coraz częściej obecnie w dramacie współczesnym zjawiają się te „proste“ natury, czujące szczerze i wyrażające z tą wielką szczerością swoje uczucia.
W Janinę taką, jak ją grała pani Rotter, można było uwierzyć i uwierzyć, że ta kobieta może zabić Mousona, bo pod koniec sztuki widać było, czuć było tyle rozpaczy w duszy tej kobiety, iż zbrodnia stawała się logicznem, koniecznem następstwem tego stanu. Gorące oklaski, jakie pani Rotter zbierała nawet przy otwartej scenie, świadczyły, że publiczność dała się rozgrzać i porwać wielkiej szczerości, jaka z jej gry płynęła. Łzy, które tamowały głos p. Rotterowej, znalazły oddźwięk w łzach słuchaczy. A to już chyba największa dla pani Rotter pochwala i... nagroda.