Strona:Gabrjela Zapolska-Antysemitnik.pdf/143

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

poziomu swej niewolnicy. Nazbierawszy dostateczną sumę rozkoszy i teatralnych plotek, wynosił się, śpiesząc się zawsze, zaaferowany, jakby losy Europy ciążyły na jego barkach.
Nie były to losy Europy, ale po części losy numeru Kurjera narodowego. Należało się śpieszyć i kuć żelazo, póki było gorące. Bezustanne podjudzanie i podszczuwanie na żydów i socjalistów zaczynało wydawać swoje owoce. W małych miasteczkach, gdzie ów gadzinowy syk dochodził, rósł płomień nienawiści w sercach ciemnych i głuchych na głos wszechludzkiej miłości. Tu i ówdzie rozpoczynały się rozruchy, zaczynały szaleć zwierzęta ludzkie, spętane do tej chwili więzami pobłażliwości i tolerancji cywilizacyjnej. — Kurjer Narodowy rozpoczynał zbierać plon swego krwawego i ohydnego siewu. — Na kozłach dorożkarze czytali broszurki, pisane przez kapłanów, podniecające nienawiść przeciw bliźnim. Po sklepach żydzi sterroryzowani szachrowali z wzrastającą furją nienawiści i zemsty. Jakiś płomienny, gorący dech wiał i teraz nad miastem, szepcąc szatańskie zaklęcia, z któremi biała szata Galilejczyka nic nie miała wspólnego.
O! Jak dalekim w tej chwili od spekulującej imieniem jego hałastry był ten promienny Żyd, będący cały tak wielką miłością!