Strona:Gabrjela Zapolska-Antysemitnik.pdf/117

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

co gra Sarę, to się coś gniewała, bo poszła na górę, do pana sekretarza i potem wróciła bardzo zła...
— A... czy co mówiła?
— Nic — tylko ja wiem, że była zła. Bo jak ona w dobrym humorze, to zawsze posyła sobie po czekoladę z ciastkiem i pije na scenie, a jak się czego pogniewa, to nie posyła po czekoladę.
— A... tak!... Więc nie piła czekolady?
— Nie!
— A więc nic więcej nie wiesz?
— Nie!
Dochodzili już do domu Irmy.
Szatkiewicz przystanął na środku trotuaru.
Moja droga! — zaczął słodkim głosem — proszę cię, dowiedz się, o co chodziło tym dwom naiwnym i dlaczego tamta była zła.
Irma śmiać się zaczęła.
— Pan lubi takie babskie plotki?
— Passjami.
Chórzystka ucieszyła się serdecznie.
No, to dobrze, to ja panu nieraz o tem opowiadać będę. U nas w teatrze czasem jak w garnku...
Urwała głos i dodała tonem gorącej prośby:
— Tylko pan nikomu nic nie powie... Bo to widzi pan, u nas niewolno wynosić tego, co się dzieje, poza teatr. To już tak od dawna zawsze było!
Lecz on uspokoił ją natychmiast.