Strona:Gabriele d’Annunzio - Notturno.djvu/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

obu społem.[1] Nie mówili z sobą na wyżynach i mówić nie będą, kiedy runą w przepastne płomienie.
Jak lot ich był milczeniem niebieskiem, odmierzanem przez eksplozye w motorze, tak całopalenie w ponurem odbyć się ma milczeniu. Dla pary skrzydlatej, gdyby uledz miała w walce, koniecznością heroiczną jest: spłonąć do szczętu.
Kto się jeńcem odda i zabrać pozwoli samolot, o tym powiedzieć można istotnie, że grzeszy przeciw ojczyźnie, przeciw duszy i przeciw niebu. Nieszczęsny, czy bezwstydny traci wszelkie prawo do sławy.
Unoszony ogniem bojownik w powietrzu jest podpalaczem w życiu i śmierci.
Szczęśni dwaj bohaterscy towarzysze, których kości nie do poznania zmieszały się na noszach, jak dymiące ognie!
Wracają dnie zgrozy, noce czuwania.
Przeszłość przytomną jest ze wszystkiemi swojemi zjawami, ze wszystkiemi wypadkami.
Na nowo cierpię męki przebyte, na nowo płaczę łzami, raz już wylanemi.

Odgrzebano mego przyjaciela i napowrót pogrzebie się go.

  1. W »Boskiej Komedyi« Dante w XXII pieśni piekła kreśli, jak Ciampolo w ósmym kręgu oszukuje djabłów rzucających grzeszników do stawu ze smoły wrzącej i pastwiących się także nad nim. Djabli sami wpadają do smoły. Dante pod osłoną Vergilego umyka, bojąc się zemsty djabłów, przypisujących mu swoją porażkę. Pewnym czuje się dopiero, kiedy dostają się do głębszego pierścienia ósmego kręgu, w którym djabli, do innego nalężący odcinku władzy juź nie mają. Są więc razem wewnątrz ognia i wspólny czeka ich los, bo Dantego Vergili jak matka objął. (Lo duca mio di subito mi prese, Come la madre, XXIII, 37.)
2*19