Strona:Gabriele d’Annunzio - Notturno.djvu/267

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

tobie ofiaruję te moje
opaski, krwią przesiąkło i łzami zimnemi, tobie ofiaruję tę źrenicę, która już nie widzi a widzieć juź nie chce, chyba tylko głąb rozjaśnioną we mnie przez jutrzenkę.


Wyzwolenie, wyzwolenie,
usuń w dal odemnie litość tych, co mnie kochają i miłość tych, co się nademną litują i tę muzykę i te zmory złudne i całą tę miękkość, która nie warta tyle, co moje leże na słomie.
Wyzwolenie, wyzwolenie,
przyjdź i wybaw mnie, przyjdź i wzmocnij mi golenie i łokcie i stawy rąk, przyjdź i zlej mi na nowo sól i żelazo do krwi, przyjdź i odtwórz mnie z mojem nieubłaganem męstwem i rzuć mnie znowu w wir walki.



258