który zdał się, tak gęsto przetykany klejnotami kwiecia, wydaje się nam falą rzeczną szumiącą i zwodniczą. Z daleka tylko migocą gwiazdy jaskrów i złocieni jakby gwiazdy odbijały się w zielonej wód powierzchni. Lękamy się schylić po nie aby ręką niebaczną nie zmącić kryształu wód i nie utracić widoku gwiazdy. I stajemy niepewni, niezdecydowani nie wiedząc co począć i jak złożyć zaczątek tej równianki która nasz pokój wdziękiem swym rozjaśniać miała.
— „Obowiązkiem kobiety jest — piękno“.
Tych słów kilka i nic więcej. Piękno pełne, całe — szeroko pojęte, skoro ma stać się obowiązkiem, warunkiem istnienia. Czyż może kobieta stać się zarazem wytwórcą piękna tak ogromnego i wielkiego a równocześnie uczynić się podatną do przyjmowania i odczuwania wrażeń piękności innych? Wiadomo jak bardzo jest wrażliwą dusza kobiety — czy jednak jest wrażliwą aż do tego stopnia aby ten obowiązek swego życia jaki angielski esteta na nią wkłada wypełnić zdołała?
Rozważmy to spokojnie.
∗ ∗
∗ |
W chwili prowadzenia walki o niepodległość nie można wymagać od szeregów żołnierzy aby stawali się gienjalnymi artystami. Kobieta jest w tej chwili takim bojownikiem o niepodległość. Idzie powoli i wytrwale walcząc, niosąc jako puklerz nie swoją siłę, ale właśnie skargę słabszego uciemiężonego — i zdobywa szrank po szranku. Z hieratycznego krzesła kasztelanek, od krosien na których wyszywała perłami i łzami mszalne stroje — podniosła się i stanęła nagle przy stole uczty życiowej, wyciągając rękę nie po wiązankę róż których miała dosyć w swej sypialni, nie po kielich złocisty bo ten ją nie nęcił — lecz po księgę mądrości, po księgę wiedzy i po księgę praw, aby dojrzeć co tam o niej w tym kodeksie napisano. Zdumienie ogarnęło mężczyzn — jakto? krosna pozostaną puste? — i razem z pudrem i zalotną peruką ustąpiono kobiecie zaszczyt błahych dyskussyi i dyssertacyi przepełniających parkietowane salony epoki Ludwików — wrzawą kobiecego szczebiotu. Puder jednak rozwiał się pod tchnieniem gorących społecznych prądów. I oto powstała z tego amalgamatu, kobieta nowa, kobieta, która nie zadawalnia się przyklęknięciem turniejowego rycerza i gestem narzucenia na jego pierś haftowanej szarfy, kobieta która niechce zuchwałych pokłonów francuskich fircyków podających jej wachlarz a na nim madrygał taka kobieta nie chce stać naprzeciw mężczyzny nawet jako cel jego uwielbienia i podziwu — lecz obok. O nawet ani trochę nie cofnięta w cień, lecz obok — w szeregu jak równy obok równego.
Dochodzi do tego wielką walką. Gdy śledzi się codziennie z uwagą drobne ustępstwa jakie mężczyźni robią na korzyść kobiety nie czuje się na razie całego ogromu siły z jakim te ustępstwa wywalczone być musiały.