Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Mężczyzna.djvu/90

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

jak mówiono o tem w administracyi. Będziesz siedzieć osobno w dziale administracyjnym i robota wcale łatwa. — Pomyślałem o tobie, bo mi cię żal, gdy widzę, jak biegasz po lekcyach i zrywasz sobie płacę.

JULKA.

Dziękuję ci — ale to praca nie dla mnie.

KAROL.

Wolisz uczyć dzieci.

JULKA.

Wolę. Tu przynajmniej mam tę wielką rozkosz, iż widzę jak pod moim wpływem budzi się i rozwija umysł. A tam w waszej administracyi suche cyfry nie przemawiają do mnie zupełnie.

KAROL.

Ależ zdrowie zrujnujesz zupełnie.

JULKA.

Coś przecież ze siebie muszę dać społeczeństwu.

KAROL.

Ofiara bezcelowa. Społeczeństwo się o ciebie nie troszczy.

JULKA.

To nieprawda. Bezwiednie, a troszczy się na każdym kroku. Przeszłe i teraźniejsze, korzystam ciągle z jego pracy i jego trudu. Należy więc, ażebym i ja dała nawzajem moją pracę i mój trud.