Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Mężczyzna.djvu/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
NINA (coraz więcej się denerwuje).

Ja byłam dość długo cierpliwą... ja nigdy nie zwracałam się do pani, choć przyznasz pani, że miałam prawo czuć się strasznie dotkniętą waszem póstępowaniem. Panowałam o ile mogłam nad swemi nerwami i mówiłam sobie — „e! To przelotna miłostka, co tam taka...“ (miarkując się) przepraszam panią.

JULKA (spokojnie i grzecznie).

Mów pani dalej — ja umiera wejść w pani położenie i rozumiem stan twoich nerwów. Słucham panią dalej.

NINA (coraz więcej tracąc ton impertynencki, z jakim przyszła, lecz coraz więcej nerwowo).

Mówię, że... zaraz... w głowie mi się już po prostu miesza... Pani siostra swym listem wprowadziła mnie w stan takiego rozdrażnienia, że był u mnie dwukrotnie doktór i uspokoić mnie nie mógł. — A więc, sądząc, że to jest przelotna miłostka... czekałam. Tymczasem z listu siostry pani widzę, że się na coś innego zanosi. Pani siostra rości sobie jakieś pretensye... Żąda, ażebym ja popierała rozwód!... Tego już nadto!...

(ożywiając się nerwowo).

Ja na to nigdy nie przystanę. Ja mam prawo do Karola, prawo, które mi nadało moje z nim małżeństwo i od niego nie ustąpię!

JULKA (zimno).

Tylko spokojnie. Inaczej nie dojdziemy nigdy do porozumienia. Pani mówi ciągle o swoim mężu. Ale... pan Karol nie jest już mężem pani.