Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Mężczyzna.djvu/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
JULKA.

Przed chwilą skarżyłeś się, że cię maltretuję.

KAROL.

Maltretuj mnie — to wolę niż obojętność twą i milczenie.

JULKA.

Dla czego ci tak bardzo na mojem zdaniu zależy?

KAROL (cicho).

Nie wiem... sam nie wiem...

(chwilę milczenia, Julka schyla się — podejmuje kwiaty wstawia je w wazonik, który stoi na biurku).
KAROL.

Julko! przyjmij miejsce w naszej administracyi. — Gdy będziesz blisko mnie, ja lepiej i inaczej pracować będę. Ja to czuję!...

JULKA.

Nie!

KAROL.

Jesteś egoistką!

JULKA.

W tym wypadku — tak. Reasumując wynik twej pracy pod moim wpływem, a wynik mej pracy obecnej, jestem przekonania, że moja praca przyniesie więcej korzyści społeczeństwu. Dlatego z czystem sercem odpowiem ci — nie!