Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Krzyż Pański.djvu/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.



„Żądze uciechy kwitną chwilę,
Znowu więdną — i znów kwitną;
I tą drogą nędzną, szczytną,
Wszystko dąży ku mogile!...“
(Heine — „Księga Pieśni“).

...Dogorywam!
Wy nieopatrzni bogacze, posiadający w swoich stalowych piersiach całe skarby siły i młodości; wy rówieśnicy moi którzy zdrój życia przelewacie w niedopitą czarę szampana, lub w usta bladej wietrznicy; wy, których szary świt wita czuwających przy stole zarzuconym kartami i złotem: wreszcie wy ludzie biedni, ze schyloną ponad pracą głową... słuchajcie mnie — ja dogorywam!
Słowo drobne, małe, czterozgłoskowe: lecz wypowiedzieć je spokojnie, głośno, z całą wiarą — na to potrzeba siły Tytana i odwagi Herkulesa; na to potrzeba wejść w siebie i policzyć, ile tam w zbolałej piersi pozostało jeszcze zasobów oddechu, ile jeszcze razy uderzyć może smutne, zbolałe serce.
I wśród nocnej ciszy potrzeba nagle wyciągnąć ręce do tej ułudnej mary, nazwanej