Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Krzyż Pański.djvu/139

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Hrabina (sama, ubierając się pospiesznie). Jestem cała w gorączce. Byleby tylko Toinon miała „demidoff“ lub „vieux singe“. W innych kolorach trudno się pokazać. Ale ten śnieg! Ten śnieg!... Tak niespodzianie... O! Mój Boże! Ależ to adwent się zbliża! Ksiądz Ewaryst kazał mi odwiedzać moich biednych co tydzień, a ja już pięć tygodni nie byłam u tej biednej wdowy. Ale też, jak można mieszkać na takiej ulicy i w dodatku tak wysoko:... A co za schody!... Ostatnim razem zgubiłam obcas!... Najwyraźniej obcas!... Trzeba zajechać do nich... Ksiądz Ewaryst gniewać się będzie... No tak! Ależ w rotundzie jechać tam nie mogę. Szewiot! Tylko szewiot można nosić podczas pierwszego śniegu... wszystko inne jest „déplacé“. Ha! Trudno — moja biedna wdowa musi poczekać.
Nie mogę się kompromitować.

∗                    ∗

Ciemno było zupełnie, a mała Julka nie myślała wejść do oświetlonej sali; siedzi tuż przy oknie z twarzyczką przylepioną do szyby i patrzy, patrzy na jasną oponę, co się tak po całym dziedzińcu bieli.
To śnieg, pierwszy śnieg, który pada od wczoraj wieczora i nie rozpływa się w błocie, jeno ziemię niby puchem owija. Koleżanki