Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Jak tęcza.djvu/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mnie za sobą!... lecz głosu jej brakło — lękała się przemówić, przerwać ciszę — lękała się posłyszeć odpowiedź tej drugiej.
Świece powoli dopalały się — zegar w salonie przejmującym, cichym dźwiękiem bił kwadranse, godziny — Helena i tamta druga stały wciąż naprzeciw siebie nieruchome, zapatrzone, groźne, jak dwa białe widma, jak dwie białe brzozy o rozwianych na wolę wichru gałęziach.