Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Jak tęcza.djvu/260

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

To światło dziś nie uspokaja zupełnie Heleny. Przeciwnie, działa na nią denerwująco. Wie, że tam ważą się jej losy. Może w tej chwili, tak samo jak ona, Weryho chodzi po swoim pokoju, sondując i badając swe serce.
Nie zużył wiele słów, aby przedstawić jej jasno sytuację. Określił ją i ustawił należycie.
„Jeśli cię kocham, nie zobaczysz nas więcej“.
To słuszne. I onaby tak samo zrobiła.
Odeszła od okna i usiadła na fotelu.
— Tak — jeżeli jej nie kocha, może zupełnie śmiało przyjąć jej rękę, którą ona często przyjacielskim gestem do niego wyciąga. Żyć tedy będą oboje w dziecku i dla dziecka, wiedząc, po co się zeszli i dlaczego się połączyli. Żadnego kłamstwa, żadnego oszustwa.
Na miłosne uniesienia oboje kładą kamień grobowy.
Lecz jeśliby on ją kochał i zdecydował się, mimo braku jej wzajemności, zostać jej mężem — ona nie mogłaby mieć do niego zaufania i zawsze coś niepewnego, fałszywego byłoby między nimi.
Podniosła się znów z fotelu i zbliżyła się do okna.
Lampa ciągle płonęła.
Przed oczyma jej stanęli oboje, — on, piękny, łagodny, pełen artystycznego wdzięku i duchowego spokoju, ona — śliczna, wytworna, jak kosztowne cacko, z duszą przejrzystą, jak kryształowa gwiazda.
I to wszystko mogło być jej, mogło otoczyć ją wdziękiem, powabem, pięknem i łagodnem ciepłem.
Nagle — w oknie Weryhy lampa zgasła....
Helena doznała jakby pchnięcia sztyletu. Od tylu dni ta lampa płonęła do świtu, nie gasnąc nigdy, podsycana troskliwą ręką czuwającego nad nią człowieka.
Zimno przebiegło jej ciało.
Co mogło znaczyć to zgaszenie lampy? Czy w ten sposób Weryho zrywał węzeł, jaki łączył go z Heleną? Czy w tej ciszy nocnej zrozumiał, jakie to uczucie kazało mu podtrzymywać to światło noc całą — i razem z tem zrozumieniem postanowił zniknąć z życia Heleny, tak, jak nikła gwiazda tej lampy wśród ciemności nocy?
Helena strwożona i prawie nieprzytomna dowlokła się do łóżka i rzuciwszy się na posłanie, zasnąć pragnęła. Lecz sen nie przychodził.
Zmęczona, wypiła podwójną dozę chloralu i zasnęła ciężkim, wyczerpującym, sztucznym snem.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Zbudziła się późno.
Pierwszem jej wrażeniem był straszny ciężar, jaki tłoczył jej głowę, i uczucie dziwnego wyczerpania.