Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/454

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Od tej chwili, na całym tym domu zaczął ciążyć czarny, fatalny smutek. Wszyscy przesuwali się, jak mary, służące dziękowały za miejsca, nie chcąc być w służbie tam, gdzie pani „hece wyprawia“.
Helena od rana wstawała już z twarzą ponurą, straszną, postarzałą i często przez cały dzień nie opuszczała swego pokoju, lecz i z po za tych drzwi zamkniętych teroryzowała cały dom swą histeryczną żałobą. Jadła jednak dużo i dawne łakomstwo powróciło jej z całą siłą. Nie posyłała jednak otwarcie tak jak dawniej po ciastka lub czekoladę, lecz w podrzędnych cukierniach opychała się w sekrecie słodyczami. Często zatajała istotną liczbę zjedzonych ciastek i doznawała pewnego uczucia tajemnego zadowolenia, widząc, że cukiernik dał się oszukać i policzył mniej o kilka kopiejek należną od niej sumę.
Zresztą, kłamała teraz ciągle, oszukiwała wszystkich coraz artystyczniej z namiętnością wzrastającą. Babce Bednawskiej opowiadała, powróciwszy z miasta, o psach wściekłych, które widziała, o dzieciach w jej oczach przejechanych, lub o spadającej z trzeciego piętra służącej. Staruszka, przerażona, kurczyła się i żegnała. Helena, tryumfując, odchodziła po to, aby powrócić niebawem z wiadomością sensacyjną, niby wyczytaną w wieczornej gazecie. Raz, szyjąc, udała, że połknęła igłę i z największą przyjemnością skonstatowała, iż przez cały dzień wszyscy patrzyli na nią, jak na kunsztowne naczynie, sfabrykowane ze szkła.
W tymże czasie natrafiła kilkakrotnie w pismach na powieści, nowele i kroniki Hohego.
Obrońca (par force) tradycyi rozwielmożniał się teraz na płachtach drukowanych i całe szeregi „obrazków społecznych“, w guście „Iloty“, poda-