prywatnej biblioteczki. Między niemi jest „Joanna d’Arc“ Voltaire’a... Bardzo ciekawe!...
Uśmiechał się głupkowato, zupełnie zjedzony i zidyociały przez rozpustę, którą czerpał w tanich nocnych zaułkach w kraju i zagranicą.
Helena przybrała minę zakłopotaną.
— Ja dziś występuję w roli posła — wyrzekła, spuszczając oczy — niech mi pan wierzy, iż rola ta jest mi niezmiernie uciążliwą i przykrą, ale, pewne obowiązki...
Hegiel bawił się binoklami w złotej oprawie i otworzywszy szeroko usta, śmiać się zaczął.
— Żona moja panią prosiła o wstawienie się do mnie, co?
— Tak!...
— Ha, ha!... A wie pani o co chodzi? Moja żona zwaryowała i chce się uczyć a-ku-sze-ryi! Słyszy pani, akuszeryi! Początkowo, chciałem dać jej to pozwolenie, ale mnie na szczęście Świeżawski od tego powstrzymał. Sensu niema, już i tak dosyć hańby mi swoją ucieczką przysporzyła, niech się mnie nie czepia teraz, niech mi da spokój.
— Jadzia mówiła, że rozstaliście się państwo dobrowolnie... Pokazywała paszport, który jej pan dałeś...
Hegiel zmieszał się, lecz znów śmiać się zaczął.
— Jadzia kłamie, paszport niczego nie dowodzi. Gdybym się zgodził na rozstanie, to nie ona, ale ja wyszedłbym z domu. Voilà!...
Powstał i, powłócząc nogi po pokoju, chodzić zaczął.
— Pozwolenia nie dam! — zaczął znów z uporem człowieka, któremu nerwy, wychodzące z rdzenia kręgowego, zaczynają wypowiadać posłuszeń-
Strona:Gabriela Zapolska - Fin-de-siecleistka.djvu/249
Wygląd
Ta strona została skorygowana.