Strona:Gabriela Zapolska - Dobrana para.djvu/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

rycinami, niż przeglądać nowe wystawki. Umysł jej ospały, rozleniwiały, wlókł się po znanych przedmiotach, jak po gładkim torze; coś nowego, drażniącego, wymagającego jakiegokolwiek wysiłku Fanny stanowczo odsuwała od siebie.
I znów szła dalej, szukając oczyma episjera, który w świetle gazu umiejętnie wystawiał pudełka pralin, fjołków smażonych i pomadek o tęczowych kolorach.
Fanny na pamięć umiała gamę barw i deseni, w jakie migdały na tle srebrnego groszku były układane. Pomimo to stanęła znowu, bezmyślnie w okno wpatrzona.
Musiała zabić czas do obiadu.
W domu siedzieć nie chciała, wreszcie cóż robić miała sama pomiędzy czterema ścianami? Wyglądać oknem? tak! — zapewne... ale rozrywkę tę trzeba schować na czas dżdżysty, gdy wyjść z domu niepodobna... Nic innego nie przeszło jej przez głowę. Bona zajmuje się obiadem, a wreszcie!..
Kurczę kupi się już upieczone u rôtisseura, buljon u episjerki, purée z grochu u mleczarki, od glaciera przyniesie się gotowy torcik, — obiad skończony!
Voila!...
Teraz Fanny wydostaje się na Bulwary.
Całe setki bezczynnych kobiet włóczą się z rękami zwieszonemi wzdłuż fałdów spódnicy. Niektóre siadają przy stolikach kawiarnianych i piją wermut z wodą. Inne zachodzą do buvetek i, stojąc przy kontuarze, obitym blachą, wolno sączą filiżanki mleka lub czarnej kawy.
Wiele z nich prowadzi za rękę dzieci małe, ubrane w dość lekkie sukienki. Dzieci te, przeważnie dziewczynki, mają wygląd znudzonych kobiet, wleczonych przemocą na spacer. Idą pochylone naprzód, chmurne, skrzywione, jak ich matki. Wermut lub czarna kawa ożywia na chwilę te znudzone twarze; wraz z wypróżnieniem filiżanki lub