Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Akwarelle.djvu/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



Hej, zimno i mroźno na dworze! Mam jeszcze guldena w kieszeni i gorącą chętkę wypicia kieliszka wódki. Za guldena i tak nic nie zbuduję. Kobieta czeka wprawdzie w domu, ale cóż ona z temi kilkoma szóstkami poradzi. Ani to wilii się nie zgotuje uczciwéj, ani ryby nie usmaży... Co najwięcéj w piecu rozpali i mleka się napije. Bieda człowieka gniecie i gniecie — nawet w to święto uczciwie się posilić nie można. Najlepiéj napić się wódki. Człowiek zapomni o wszystkiém — o kobiecie, wilii, głodzie... Poczciwa wódka! Ta jedna została na pociechę ludzkości. Wierna towarzyszka doli i niedoli... Téj nie braknie nigdy!...
I poszedł do szynku „zalać robaka.” Ale choć wódka była dobra i niezłą miarką odmierzona, robak jakoś długo nie dał się zalać... Długą chwilę stał przed szynkwasem, zanim wychylił kieliszek zapomnienia.
W ciemnéj izdebce pod wschodami wilgotnéj kamienicy zostawił chorą i kaszlącą żonę, drżącą od zimna