Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Akwarelle.djvu/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cznie złożonéj przysiędze, godność „siostry rzeczywistéj” nie dozwalała oddawać się wyczerpującéj pracy, konała z nadmiaru sił żywotnych, nurtujących jéj młode ciało, umartwiała się postem i biczowaniem, spowiadała się codziennie, ale mimo to niepokój rósł w niéj stopniowo.
— Co mi jest? — pytała wśród ciemności nocnéj — Jezu ukrzyżowany, miéj litość nad służebnicą Twoją. — Był z niéj grób żywy, w którym zagrzebane leżało przeznaczenie kobiety. To przeznaczenie kazało jéj zrywać się wśród nocy i błądzić po celi, jak zwierzęciu w klatce. Zabiła w sobie żonę i matkę i stała się istotą bezpłciową, niepożyteczną społeczeństwu, pasożytem w mrówczém gnieździe. Młodą dziewczynką nie rozumiała celów, do których ją Bóg przeznaczył, wiedziała tylko, że ma duszę i tę pragnęła zbawić. Powtarzano jéj to codziennie. Świat przedstawiał się jéj oczom jak wielka kałuża zbrodni, w któréj, chcąc nie chcąc, każdy musiał utonąć. Poza tém nie wiedziała nic i dlatego została w klasztorze. Gdy w dziecku wszakże zbudziła się kobieta i wielkim głosem poczęła domagać się praw swoich, rozpoczęło się piekło w téj istocie młodéj, zdrowéj, pełnéj siły, a skazanéj na wieczną zagładę.
Bóg stworzył ją do wielkich celów, dał jéj moc cudowną tworzenia nawzajem istot sobie podobnych, wlał w nią ten olbrzymi zasób życia, który ona przelać miała na dzieci swoje — a tymczasem ta istota, jak ów sługa ewangieliczny, zakopała skarby swoje, stłumiła ogień płonący w swéj duszy i dręczy się za podwójną kratą, co piątek o godzinie 9-téj kalecząc białe ramiona ostrą dyscypliną. Zeszła na ziemię jasna i czysta, niosąc nieprzebrane skarby miłości i piękna; dusza jéj dostała cielesną powłokę nad wyraz wszelki doskonałą, a za-