Strona:Gabriela Zapolska-Panna Maliczewska.djvu/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
STEFKA (przy stole).

I mnie też dużo rzeczy urok psuje.

(z wybuchem)

E!... ja już widzę, że ja tak zginę...

BOGUCKI.

O! o! zaraz wielkie słowa...

(chrzęst klucza w zamku — drzwi się uchylają, widać Dauma przez łańcuch, jak usiłuje wejść).



SCENA IV.
DAUM — CIŻ SAMI.
DAUM (za drzwiami wściekły).

Panno Maliczewska! panno Maliczewska!.. proszę odpiąć łańcuch.

STEFKA (zdenerwowana).

Zaraz! co za wrzaski!

(odkłada łańcuch).

Proszę!... Cóż pana dobrodzieja przyniosło?

DAUM.

Co? zaraz po...

(spostrzega Boguckiego).

A!... to ty? Cóż tu robisz?

BOGUCKI.

Przychodzę z wizytą.

DAUM (zły).

Tak? trochę wcześnie.