Uwagę moją przed laty zajęła książka p. t. „Terra Firma: Ziemia nie jest planetą“. Autorem jej był niejaki Dr. W. Scott, cytujący z całą powagą zdania szeregu zupełnie nieznanych, lecz zapewne bardzo ważnych osobistości; n. p. pewien pan Beack z Southsea twierdzi, jakoby ziemia była płaska; możliwe, że jest ona taka w Southsea. Nie chcę przytaczać tu szczegółowych argumentów p. Scotta. Możnaby bowiem udowodnić równie dobrze płaskość ziemi, jak jej kształt trójboczny. Stawiam słaby tylko opór, słysząc twierdzenie, że jeśliby ziemia była kulą, koty nie miałyby czterech nóg. Ale wobec twierdzenia, że gdyby ziemia była kulą, koty musiałyby posiadać pięć nóg, składam broń. Jak zaznaczyłem, wartość naukowa tej teorji wcale mnie nie zajmuje. Interesuję się różnicą między ziemią płaską a kulistą tylko w odniesieniu do sztuki i wyobraźni. Dziwnym trafem bowiem, żaden z nas nie stosuje teorji Kopernika w patrzeniu na rzeczy. Rozum przekonał nas, że mieszkamy na niepozornej, prowincjonalnej planecie, mimoto jednak nie czujemy się wcale ludźmi z prowincji. Podobnie: wielu mężów nauki zwal-