Strona:G. K. Chesterton - Obrona niedorzeczności.djvu/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

lepszy tryb życia, patrzylibyśmy na to krzywo. A jednak mieliby oni do tego większe prawo, ponieważ przy całej swej głupocie są ludźmi normalnymi, my zaś jesteśmy nienormalni, a literatura najnowsza warstw oświeconych właśnie, nie niższych, stanowi czynnik jawnie i agresywnie zbrodniczy. We wszystkich naszych salonach leżą książki, szerzące pesymizm i bezwstyd, książki, przed którymi zadrżałby wielkoduszny ulicznik. Gdyby obdarty handlarz zechciał trzymać w swym kramiku książki, propagujące samobójstwo i bigamję, policja skonfiskowałaby mu cały nakład. Albowiem rzeczy te znosi się tylko jako artykuł zbytku. Ze złośliwością i naigrawaniem dowodzimy ulicznikom ich niemoralności. Potępiamy literaturę sensacyjną za to, że pobudza jakoby lud do rabunku własności bogaczy, a równocześnie sami szerzymy pogląd, iż własność jest grabieżą. Obwiniamy (zgoła bez podstaw) książki niemoralne, a interesujemy się systemami filozoficznemi, które apoteozują wszelkie nadużycia; przypisujemy książkom częste wypadki samobójstw młodzieży, zastanawiając się równocześnie, czy życie jest cokolwiek warte. Tak, my właśnie stanowimy chorobliwe wyjątki, zasługujące na miano zbrodniarzy. Ale niech to nas tylko pocieszy. Olbrzymia większość ludzkości wraz z bezużytecznemi książkami i słowami nie zwątpiła nigdy i nigdy nie wahała się twierdzić, że odwaga jest czemś wspa-