Strona:Gösta Berling (tłum. Mirandola).djvu/80

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ja też gniew wielki, gdy kawalerowie podnieśli Marjannę, a jeden z nich, przycisnąwszy ją do piersi, zrosił łzami lodowatą twarz dziewczyny.
Pogasły światła w Ekeby, goście wyjechali, a rezydenci obsiedli ostatnią, do połowy wypitą wazę ponczu.
Powstał Gösta, zadzwonił i wygłosił mowę ku czci dam przeminionych czasów.
— O was mówić należy, jak o niebiańskiej szczęśliwości, jesteście bowiem samem jeno pięknem i światłem. Wieczyście młode, urocze i słodkie, jak oczy matki, patrzącej na dziecię swoje. Miękko, niby wiewióreczki, zwisacie u szyi męża. Nigdy gniewem nie drga wam głos, nigdy czoła nie kryją zmarszczki troski, a ręka wasza zawsze miękka i delikatna. Dobre, święte jesteście, strojne posągi, w domowej kaplicy. Mężczyźni leżą u nóg waszych, składając ofiary kadzidlane i modły zanoszące. Przez was to miłość cuda spełnia, a nimb poezji promienisty nad waszą głową polata.
Zerwali się kawalerowie podnieceni winem i temi słowami, a krew zawrzała im na nowo uciechą. Nawet stary wuj Eberhard i leniwy kum Kristoffer jęli żartować. Zaprzężono co prędzej konie do sanek i wszyscy ruszyli w ciemną noc, by złożyć hołd tym, którym nigdy dosyć hołdować nie można, by odegrać serenadę damom, których jasne oczy i rumiane policzki lśniły przed kilku jeszcze godzinami w wielkiej sali Ekeby.
Ale niedaleko zajechali kawalerowie, gdyż zaraz pod Björne znaleźli piękną Marjannę, leżącą na śniegu pod bramą wjazdową rodzinnego dworu.
Zadrżeli z gniewu, jakby znaleźli świętość, wyrzuconą za drzwi kościoła, wydało im się, że jakiś łotr poszarpał struny skrzypiec Stradivariusa i połamał smyczek.
Gösta pogroził pięścią ciemnemu domowi i krzyknął:
— O, wy dzieci pomsty i gradu, wichry północne i niszczyciele raju boskiego!
Baerencreutz zaświecił rogową latarką, a kawalerowie ujrzeli śmiertelnie bladą Marjannę, poranione ręce i łzy, zamarłe na jej twarzy, oraz rzęsach. Zaczęli lamentować jak dzieci, gdyż była nietylko świętością, nietylko skrzypcami, ale także piękną kobietą, która radowała ich serca.
Gösta padł obok niej w śnieg.